Strony

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Daj się uwięzić, bo byłeś smutny

Jakiś czas temu obejrzałam film dokumentalny o lobotomii, czyli zabiegu polegającym na wbijaniu szpikulca do lodu w oczodoły. Szpikulec był wbijany tak, żeby przeciął włókna nerwowe łączące poszczególne partie mózgu. Mimo że mówi się, że jest to wstydliwy moment w historii medycyny, lobotomię wykonuje się... do dzisiaj. Może się skończyć śmiercią (60%!), utratą pamięci i dziesiątkami innych skutków ubocznych, ale odsuwa myśli samobójcze i maluje dziecinny uśmiech na twarzy. Gdyby chcieli dobrać się do mojego mózgu, wolałabym znaleźć się wśród tych sześćdziesięciu procent.




Na dzień dzisiejszy psychiatria opiera się na wciskaniu wszystkim chorób wymyślonych przez psychiatrów. Z każdym jest coś nie tak. Jesteś smutny? Masz depresję. Jesteś introwertykiem? Masz fobię społeczną. I tak dalej. Po 15-minutowej rozmowie dostaniesz diagnozę i receptę na jakieś gówno. Leki psychiatryczne zaburzają zdrowe funkcjonowanie mózgu. To, co fizycznie jest zupełnie normalne, zostaje zaburzone przez te trzy pomarańczowe pigułki, które masz brać przed snem. Jak będziesz mieć szczęście, to dopadnie Cię tylko dziesięć skutków ubocznych, a jeśli masz pecha... no cóż. Parkinsonizm, myśli samobójcze, śmiertelna wysypka, omdlenia, padaczka i tysiące innych dolegliwości są w zasięgu ręki. A jeśli cudowne leki nie pomogą, to dostaniesz skierowanie do szpitala psychiatrycznego. I wtedy dopiero się zacznie.

Jest wiele artykułów opisujących traktowanie pacjentów w szpitalach psychiatrycznych. W jednym z polskich placówek za nieposłuszeństwo możesz dostać zastrzyk z soli fizjologicznej prosto w dupę. Potem przypną Cię pasami do łóżka albo spuszczą Ci łomot. Psychiatryki są jak więzienia, w których na spacerniak możesz wyjść raz w miesiącu. Te wszystkie ładne pokoje, które widziałeś w "Przerwanej lekcji muzyki" niestety nie dotyczą polskich realiów. Tu prędzej natkniesz się na drzwi bez klamek i kamery w łazienkach. Wszystko dlatego, że poszedłeś do lekarza, bo życie Ci dało w kość  i próbowałeś sobie jakoś pomóc.

Czy istnieją choroby psychiczne? Czy jeśli jesteś wyjątkowo emocjonalny, to masz pograniczne zaburzenie osobowości? Nie ma już miejsca na własny charakter, lepiej wcisnąć wszystkim diagnozy. Zarobi na tym nie tylko służba zdrowia, ale też firmy farmaceutyczne. "Choroby" i "zaburzenia" psychiczne to przede wszystkim maszyna do robienia kasy. Prędzej dostaniesz leki niż możliwość porozmawiania z terapeutą. W końcu faszerowanie lekami i wizyty u psychiatry są refundowane, a psychoterapia, która rzeczywiście może pomóc, już nie.